Oktawia Furtak Autoportrety

promotor: prof. Henryk Ożóg
Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie
Wydział Grafiki

biografia

[brak biografii]

Autoportrety - próba autoidentyfikacji


Autoportret można określić jako próbę opisania za pomocą obrazu tego co powierzchowne, ale również to, co drzemie wewnątrz. Jest to rodzaj badania własnej osoby. Proces podczas, którego dogłębne studiowanie swojego wyglądu, mimiki, gestów pozwala nam się lepiej opisać. Niejednoznacznie, ponieważ podczas pracy pojawia się wiele pytań i wątpliwości.
Twórca autoportretu ma zupełnie odmienne podejście do siebie, niż do innych portretowanych. Wynika to z naszej autonomi. Inaczej bada się swój wygląd, niż powierzchowność innych ludzi. Posiadamy wobec siebie odmienne uczucia, obcujemy sami ze sobą, z naszymi myślami, naszym wyglądem zewnętrznym. Doświadczamy. Przeżywamy. Kreowany przez nas obraz samych siebie nie jest doskonaly, ponieważ wiedza zdobywana w trakcie procesu twórczego jest kształtowana poprzez obserwację osoby, o której mamy już pewne wyobrażenie.
Jednym z ważniejszych impulsów do tworzenia portretow własnych jest pragnienie lepszego poznania siebie, głębszego wniknięcia w swoje wnętrze. Każdy z nas poznaje „swoje ja” nie tylko poprzez introspekcję, ale również w wyniku obserwacji wlasych zachowań lub na podstawie mimiki twarzy. Czym jest autoportret? Ogladając portrety artystów dochodzę do wniosku, że twórca udostępnia mi jedynie wyobrażenie na temat własnej osoby. Niekiedy autor przybiera maskę, lub kreuje inną wersję siebie.
Nasza powierzchowność jest bardzo istotna. Za pomocą wyglądu doświadczamy, wywołujemy reakcje. W kontaktach międzyludzkich nasz obraz jak i obraz innych jest pierwszym elementem poznania. Wpływa na powodzenie człowieka w wielu życiowych płaszczyznach. Wyobrażenie własnego wyglądu zewnętrznego jak i wewnętrznego może być bardzo różnorodne i zawierać wiele skrajności. Wyodrębnia się kilka typów stosunku do własnej osoby: narcystyczne, nienawistne, pogardliwe, humorystyczne, czy heroiczne.
Człowiek o narcystycznym podejściu jest bardzo przejęty swoją powierzchownością, wręcz obsesyjnie dba o wizerunek. Nieustannie zachwyca się własną osobą. Uwielbia być dostrzegany i doceniany przez innych, często dzięki temu jak wygląda. U jednostki o narcystycznym podejsciu dostrzega się wyolbrzymione poczucie własnej wartości. W historii malarstwa obserwuje się idealizację własnej osoby przez samych artystów. Przykładem są autoportrety Durera, Van Dyck’a, Rembranta, Malczewskiego czy Wyspiańskiego. Twórcy ci przedstawiają siebie nie tak jak wyglądali rzeczywiście, a takimi jakimi pragnęli być lub takimi jakimi chcieli pokazać się innym. Idealizując swoją postać, kreowali siebie siebie jako bardziej wytwornych, dostojnych, zamożnychMłody Rembrant malował siebie np. jako oficera, Maurycy Gottlieb jako szlachcica, a Velazquez jako rycerza. Niejednokrotnie w autoportretach nadają sobie urodę, elegancję lub też przypisują inny status społeczny. Przykładem może być Nikifor, artysta niewykształcony, żebrak nieposiadający umiejętności czytania i pisania. Przez długie lata wyśmiewany i nierozumiany przez otoczenie. Jego sposobem była przemiana w kogoś innego. W swoich dziełach staje się eleganckim mężczyzną, nauczycielem lub biskupem.
Kolejnym typem jest podejście nienawistne i pogardliwe. Osoba z taką postawą jest ogarnięta obsesją swojej szpetoty, często urojonej. Taki człowiek czuje się pokrzywdzony przez los, odrzucony przez innych traci kontakty towarzyskie. Niekiedy zatraca się w myślach o własnej niższości i czuje pogardę do samego siebie. Taką niechęć do swojego ciała obserwuję u Egone’a Schiele. Autor przedstawia siebie wręcz karykaturalnie, w negatywnym świetle. Jego ciało odnajduję w nienaturalnych pozach. Oglądając jego prace doświadczam uczucia niepokoju, czasem nawet obrzydzenia. Mam wrażenie, że artysta czuje do siebie niechęć. Pomimo tego z oczywistych względów autor jest skupiony na sobie, nie z pobódek narcystycznych lecz introwertycznych.
Postawa humorystyczna. Człowiek z takim stosunkiem do siebie jest świadomy swoich wad i zalet. Potrafi opisać siebie z pewnym dystansem. Nie stara się zatuszować swoich niedoskonałości. Można pokusić się o stwierdzenie, że często przejawia umiejętność przekształcenia swoich ułomności w zalety. Własne defekty go nie przerażają, a potrafią rozbawić. Stąd u artystów o takim nastawieniu bierze się potrzeba tworzenia autokarykatur. Grottger, który chorował na gruźlicę, z powodu której jego waga ciągle spadała przedstawiał siebie jako przeraźliwie chudego, a w zaawansowanym stadium jako kukiełkę. Oglądając autoportrety Kossaka możemy odnieść wrażenie, że uwydatnia swoją łysinę, czy lekko naśmiewa się ze swojej otyłości.
Postawę heroiczną natomiast cechuje świadomość własnych ułomności, choroby czy starości. Osoba taka przyjmuje ją jako taką bez nienawiści. Godzi się z rzeczywistością. Autoportret Wyspiańskiego narysowany kilka miesięcy przed jego śmiercią ukazuje nam twarz artysty zniszczoną i zniekształconą przez chorobę. Rembrandt na jednym ze swoich obraów pokazuje siebie jako zgarbioną postać z bezzębną głową. W tych przypadkach uderza nas realizm przedstawienia własnej osoby. Imponuje pewna odwaga ukazania siebie w tak dosłowny sposób, co potrafi niewielu.
Autorzy czerpią z opisywania siebie ogromną satysfakcję. Często pobudką do takich działań jest chęć podobania się innym lub przeciwnie ukazanie swoich ułomności, wad. Czasem w sposób humorystyczny lub dobitnie realistyczny. Za każdym razem kieruje nami chęć przyjrzenia się sobie, nie tylko w sposób zewnętrzny. Choć mitologiczny narcyz obserwuje własne odbicie w tafli wody, jest to jego niepełny obraz. Próbuje się zmierzyć z tym, co niestety uniemożliwia mu próbę identyfikacji własnej osoby, utożsamienia się ze samym sobą. Takie próby wynikają z naszej natury. Pociąg do takich działań jest zapisany we własnym ja. My sami jesteśmy autonomicznym źródlem myśli i uczuć, co nadaje znaczenie i przejmuje kontrolę nad naszymi działaniami. Wszelkie wydarzenia z naszego życia, związane z nimi emocje, myśli zawsze będą dla nas czymś najbardziej istotnym i wywierającym wpływ na naszą osobowość. Każdy z nas posiada specyficzne wspomnienia i własną historię, a interpretacja rzeczywistości następuje w sposób niepowtarzalny. Każdy człowiek posiada dostęp do treści niewidzialnych dla innych osób. Narzuca się więc następujący wniosek, skupianie się na sobie i na swoich pragnieniach, na sposobach wyrażania własnego ja, jest bardzo naturalnym i zdrowym zachowaniem, którym kieruje nasza autonomia.
Niekiedy czytająć książkę zastanawiamy się ile z wydarzeń bohatera jest fikcyjnych, a ile rzeczywiście spotkało autora. W wielu przypadkach w literaturze przedstawiane historie bazują na biografii samego twórcy opowieści. Wpływ mają również inne bodźce, ale zawsze w jakimś stopniu oddziaływujące na autora i pobudzające jego wyobraźnię. Meksykańska artystka Frida Khalo, pytana dlaczego w swoich obrazach używa siebie jako podmiotu, odpowiada: „maluję autoportrety, bo tak często jestem sama, bo jestem tematem, który znam najlepiej”.
Podjełam temat autoportretu z myślą, że praca ta może stać się dla mnie ważnym doświadczeniem. Istotnym aspektem była próba poznania siebie lepiej, być może odkrycia czegoś nowego. Uzyskania pewnej wiedzy o wyobrażeniu na własny temat. W trakcie pracy, z upływającym czasem i próbą wgłębienia się w temat pojawia się więcej odwagi, ale zarazem i wątpliwości. Początkowo miałam trudności z przedstawianiem swojego wizerunku. Być może z powodu obawy przed bardziej dosłownym pokazywaniem siebie. Pierwsze próby były mało swobodne. Świadomość, że „opisywanie” siebie zostanie wystawione na krytyczny osąd, stanowiło rodzaj pewnego ograniczenia w pracy artystycznej. Nasuwało się mnóstwo pytań, dlaczego uważam pewne cechy zewnętrzne, jako wady? Czy jestem jak inni, wciśnięta w schemat kryteriów oceny naszej zewnętrzności i wszyscy posługujemy się pewnym kanonem w sposobie oceny powierzchowności. Czy jednak próbując wpasować się pomiędzy te cechy, nie wyrządzamy sobie krzywdy? Czy bezmyślne dążenie do „ideału” graweruje na naszej psychice kompleks niższości? Czy warto zmierzać w tym kierunku, tylko po to, by z pozoru poczuć się lepiej i upodabniać się do czegoś lub kogoś, kto tak na prawde nie ma dla nas większego znaczenia? Uważam, że gubimy w tym możliwość rozwijania się, zwracając naszą uwagę na mało ważne aspekty. Powinniśmy pozbyć się ograniczeń, które sobie narzucamy.
Mam wrażenie, ze po pewnym czasie udaje mi się przezwyciężyć skłonność do stereotypowego tworzenia autoportretu. Badając swoją mimikę, samopoczucie za każdym razem potrafię spojrzeć inaczej, głębiej na własną osobę i w końcu uzyskuję pewien sposób pracy. W każdym kolejnym autoportrecie widzę siebie na nowo. Mój wizerunek nie musi już być „ładny”, a zarazem nijaki, bardziej interesuje mnie poszukiwanie i eksponowanie bardziej indywidualnych cech.
Taki temat prac jest ważniejszy dla artysty, niż odbiorcy. Proces twórczy okazał się być nauką o mnie. Poprzez to co pokazuję lub to co ukrywam przed potencjalnym widzem. Odkrywam przed sobą to czego się wstydzę, z czego jesteśmy dumna, a z czego być może nie zdawałam sobie sprawy. Efekty mnie zaskakują. Nawet to, jak podświadomie postrzegam siebie. Sama droga do finalnego etapu pracy, jest bardzo pouczająca.
Odbicie w lustrze wydaje się być naszą wierną kopią i taki sposób poznania siebie uznajemy za najbardziej oczywisty i prawdziwy. Jednak odbijany i widziany przeze mnie obraz jest tworzony, a zarazem niszczony poprzez samo wyobrażenie. Sam ogląd na wizerunek zaobserwowany w zwierciadle nie może być podstawą do kreowania tożsamości. Może być najwyżej drobną podpowiedzią.
Praca nad autoportretem nauczyła mnie, że obraz który powstaje, często wydaje się być rezultatem utajonej pracy umysłu. Odkrywam nowe cechy, lub nawet zachowania, które bezpośrednio dotyczą pracy nad autoportretem. To co pierwotnie miało być na pierwszym planie, znika, a niekiedy to co ukryte staje się czytelne. Uważam za cenną lekcję uzyskanie pewnej odwagi, która pojawiła się podczas wykonywanania obranego przeze mnie tematu.
Do stworzenia serii autoportretów posłużyłam się metodą wklęsłodruku. Dała mi ona szeroki wachlarz możliwości pracy nad tematem. Wykonywałam grafiki głównie metodą akwatinty. Dla wzbogacenia obrazu korzystalam z innych, licznych narzędzi, dzięki którym uzyskiwałam odpowiednie efekty. Jednym z nich jest fotografia. W moim zamyśle użyłam jej jako zwierciadła. Surowego obrazu, zaobserwowanego i bezpośrednio przeniesionego na papier. Praca nad grafikami często zaskakuje, ponieważ w pewnej mierze muszę liczyć się z działaniem przypadku. Traktuję go jednak jako wartość dodaną.
Podczas pracy nad serią autoportretów, przekonałam się, że podejmowanie próby autoidentyfikacji jest linią ciągłą, która urywa się dopiero wtedy, gdy przestajemy istnieć, ponieważ każde wydarzenie, emocja, myśl ma wpływ na to kim jesteśmy. Trudno jest jest się nam określić, chociażby ze względu na to, że możemy posiadać sprzeczne ze sobą uczucia, zasady moralne i przekonania o tym, co jest prawdziwe i wartościowe. Zmieniamy się z każdym mijającym dniem, a niemożliwość uzyskania pełnej tożsamości staje się gwarancją sensowności tego doświadczenia.